Jako człowiek mam prawa. Wydaje się to oczywiste, ale takie w rzeczywistości nie jest. Człowiek to w świadomości społeczeństwa osoba dorosła. Zaryzykuję stwierdzenie, że dziecko jest człowiekiem tylko teoretycznie, dopóki nie dorośnie. Ma swoje prawa, ale w mentalności naszego dorosłego społeczeństwa, nie ma na nie prawdziwej zgody, co jest widoczne w traktowaniu dzieci.
Janusz Korczak był pierwszym, który dostrzegł w dzieciach ludzi – małych, ale ludzi. Jak sam mówił: „NIE MA DZIECI- SĄ LUDZIE”.
To kolejna z wielkich prawd, które choć takie oczywiste są dla wielu dziś odkrywcze.
Jako rodzic i do tego świadomy, pamiętam swoje doświadczenia i wielką trudność w przełamaniu siebie, by nie traktować swoich dzieci, tak jak przez lata traktowało mnie społeczeństwo: m.in. rodzice czy nauczyciele.
Co musiałam sobie uświadomić jako rodzic? Na przykład:
– dziecko to nie moja własność;
– dziecko to człowiek – zasługuje na traktowanie go, tak jakbym chciała by traktowano mnie;
– dziecko choć jest częścią mnie, nie jest mną;
– dziecko jest odrębną ode mnie istotą,
– dziecko wie co jest mu potrzebne i informuje mnie o tym- trzeba go tylko słuchać;
– choć jestem mamą, wcale nie wiem lepiej, co jest dobre dla mojego dziecka.
I wiele innych prawd, które pozwalają dziecku na dorastanie w zgodzie ze sobą, z prawdą o sobie. Rodzic to tylko drogowskaz dla dziecka. Nie wychowujemy dziecka dla siebie, bo nie jest naszą własnością, tylko dla świata by, mógł kiedyś samodzielnie wyruszyć swoją drogą. Czy mi się udaje, traktować dziecko jak człowieka? Zabrzmi brutalnie: bardzo się staram, ale nie zawsze wychodzi. To pokazuje jak wielką pracę musimy wykonać – jako pokolenie ludzi, które chce zatrzymać to błędne koło- by dziecko stało się człowiekiem.
Oto kilka przykładów, które traktowane są jako norma, a są zabraniem dziecku godności, wolności oraz praw z perspektywy dorosłego rodzica:
– traktowanie dziecka jak wizytówki, którą rodzic może się pochwalić – oznacza to zmuszanie dziecka do bycia najlepszym i we wszystkim, by móc pochwalić się jako dobry rodzic przed innymi. Chodzi tu o oceny w szkole, albo o zachowania typu: zaśpiewaj babci piosenkę zamiast czy masz ochotę teraz zaśpiewać dla babci piosenkę, której się nauczyłaś? Przy czym warto pamiętać o mądrej zasadzie: prośba jest tylko wtedy, gdy zakładamy odmowę, w przeciwnym razie jest ukrytym żądaniem.
– zmuszanie dziecka do realizowania nie swoich pasji i zainteresowań – rodzic zapisuje dziecko na tony zajęć dodatkowych, które często nie są rozwojem pasji dziecka, lub nie są nawet jego mocną stroną;
– nie pytanie dzieci o zdanie – np. rodzic dając dziecku przestrzeń w domu w postaci pokoju, nie pyta o zgodę, by wejść czy zajrzeć do jego rzeczy, jednocześnie wyznacza granicę dziecku do własnej przestrzeni. W ten sposób pokazuje, że jest ono mniej ważne, bo jest tylko dzieckiem. Ono dorastając w poczuciu niższości w relacji z rodzicem, staje się dorosłym, który nadużywa swojej władzy nad kolejnymi dziećmi, które spotka na swojej drodze;
– nie akceptowanie dzieci takimi jakimi są – rodzic oczekuje, że dziecko będzie takie, jakie sobie założył, że będzie. Często brakuje świadomości i akceptacji, iż dziecko to człowiek z pozytywnymi, ale i negatywnymi cechami. Dorosły nie daje mu przestrzeni do bycia niedoskonałym i zdarza się, że próbuje na siłę je zmienić. Ponadto często projektuje własne cechy, upodobania czy opinie na swoje dziecko, nie uwzględniając jego odmienności. Na przykład sam lubi porządek zatem oczekuje, że dziecko też będzie miało potrzebę dbania o porządek. Rodzic jako dorosły nie zadaje sobie pytania, czy dla dziecka ważny jest porządek, nie rozmawia z nim o odmiennych upodobaniach i nie poszukuje kompromisu. Często ogranicza się do nakazu, by kosztem relacji z dzieckiem, zaspokoić własne potrzeby. Jasper Juul powiedział, że to rodzic jest odpowiedzialny za powstający w relacji z dzieckiem konflikt. Zatem zachowanie dziecka nie zalicza się po prostu do kategorii „niegrzeczne” – ono jest wynikiem błędów DOROSŁEGO, choć w rzeczywistości ten obwinia za konflikt własne dziecko. Nie traktuje wówczas dziecka podmiotowo.
Wejdźmy do szkoły i zastanówmy się w jaki sposób nauczyciel nie traktuje ucznia jak człowieka:
– oczekiwanie, że każdy uczeń w tym samym czasie osiągnie te same wymagania – nie uwzględnianie indywidualnych predyspozycji, mocnych i słabych stron, zainteresowań i talentów to zabranie uczniowi prawa do akceptacji jego osoby takim jaki jest;
– promowanie najlepszych – to ograniczenie i świadome zaniżanie wartości tym, którzy nie są w stanie doskoczyć do jednej poprzeczki obowiązującej wszystkich;
– brak wpływu ucznia na to, co robi w szkole – nikt nie lubi narzucania i ograniczania wolności. Dorośli zmuszeni do takiej pracy, mają prawo do zmiany, natomiast uczniowi zabrania się tego, narzucając obowiązek nauki, w takiej a nie innej szkole.
– zaprojektowanie przestrzeni szkoły – brak przestrzeni na korytarzu, gdzie uczeń w odpowiednich do tego warunkach może odpocząć, zjeść posiłek nie na podłodze, to brak szacunku dla uczniów jako ludzi;
To jedynie garstka przykładów, jak traktowane są dzieci przez świat dorosłych w tak znaczącej większości przypadków.
Pokolenie współczesnych rodziców wyrosło z mało chwalebnej kultury „dzieci i ryby głosu nie mają”, ale to właśnie oni często walczą ze skostniałą mentalnością i systemem tradycyjnej szkoły.
Jest nas coraz więcej. Coraz większe grono świadomych dorosłych, którzy akceptują i traktują dzieci jak ludzi. Nauczyciele, którzy zmieniają sposób myślenia o dzieciach, to nauczyciele szkół w drodze do zmiany. Ostatnio jako dyrektor szkoły w drodze, usłyszałam od ucznia na zakończeniu roku zdanie, dzięki któremu praca nabiera nowego sensu: „dziękuję, że w szkole mogę mieć własne zdanie i mogę być samodzielny”.
Zmiana jest możliwa musimy tylko zrozumieć, że dziecko to też człowiek.
tel.: 792 688 020
e-mail: kontakt(at)budzacasieszkola.pl
Odwiedź nas również na Facebooku
facebook.com/budzacasieszkola/
© 2015 Sofarider Inc. All rights reserved. WordPress theme by Dameer DJ.