Motywacja wewnętrzna i zewnętrzna

Wielu rodzicom i nauczycielom trudno jest zrozumieć, dlaczego kary i nagrody są złe. Jeszcze trudniej zrozumieć szkodliwość oceniania opisowego, które wiąże się z wyrażaniem przez dorosłego opinii o dziecku, jego zachowaniu czy postępach.

Alfie Kohn

Stosunkowo łatwej zrozumieć szkodliwość kar, ale dlaczego obiecanie loda za piątkę z angielskiego, czy pomoc siostrze miałaby być czymś szkodliwym?
Dylematom związanym z motywacją wewnętrzną i zewnętrzną Alfie Kohn, autor książki „Wychowanie bez nagród i kar” poświęca wiele uwagi.
Autor wyjaśnia związek między nimi i pokazuje, dlaczego motywacja zewnętrzna może niszczyć wewnętrzną. Warto przytoczyć słowa Kohna.
„Jednak nie to jest problemem, że motywacja zewnętrzna różni się od wewnętrznej albo jest od niej gorsza, choć oba stwierdzenia są prawdziwe, tylko że motywacja zewnętrzna może ograniczać wewnętrzną. Kiedy tej pierwszej przybywa, druga zazwyczaj słabnie. Im bardziej ktoś jest nagradzany za zrobienie czegoś, tym mniej będzie skłonny interesować się rzeczą, którą musiał zrobić, żeby dostać nagrodę.”
Innymi słowy, nagroda odciąga uwagę od tego, co robimy lub czego się uczymy. Problemowi temu dużo uwagi poświęca też neurobiolog Gerald Hüther, wyjaśniając problem na poziomie biochemii mózgu. Zdaniem Hüthera określenie „motywacja zewnętrzna” wprowadza w błąd. W rzeczywistości jest to technika manipulowania ludźmi i narzucania im zewnętrznych celów. Z „motywacją zewnętrzną” mamy do czynienia wtedy, gdy dziecko nie chce czegoś zrobić, więc zmuszamy je do tego strasząc karą lub obiecując nagrodę. Alfie Kohn przytacza w swojej książce badania, które pokazują, że dzieci nagradzane za robienie czegoś, co przedtem sprawiało im radość, tracą zainteresowanie tym zajęciem.
„Płaćmy dzieciom za układanie puzzli, a zobaczymy, że przestaną się nimi bawić po skończonym eksperymencie, gdy tymczasem te, którym nie płacono, będą je układały dalej i bez żadnej zachęty.” Jeśli ktoś nie wierzy Kohnowi i przytaczanym przez niego badaczom, powinien sam przeprowadzić taki eksperyment. Warto, bo straty spowodowane stosowaniem motywacji zewnętrznej są ogromne! Ja sama po wielu latach spędzonych najpierw przy tablicy, a potem na hospitowaniu lekcji prowadzonych przez inne osoby, jestem przekonana, że tak właśnie jest. Motywacja zewnętrzna bardzo często niszczy tę wewnętrzną. Dla nauczycieli największym problemem są uczniowie, którym już nic się nie chce i nic ich nie interesuje. Ale przecież przychodząc do szkoły, były to ciekawe świata i spragnione aktywności dzieci. Coś w szkołach robimy źle i nie chcemy tego dostrzec.

Alfie Kohn w „Wychowaniu bez nagród i kar” porusza tak wiele ważnych problemów, że powinnam poświęcić tej książce jeszcze wiele wpisów. Ona naprawdę może radykalnie zmienić podejście do dzieci.

Comments ( 8 )
  1. Czy dobrze kojarzę, że w szkołach Waldorfskich nie ma oceniania ?

  2. Marzena Żylińska Post author

    Nie ma. Do ostatniej klasy. Wtedy szkoły, również waldorfskie, są zmuszone wprowadzić ocenianie. Dla uczniów do bardzo trudny moment. Rozmawiałam w zeszłym roku z uczennicą takiej szkoły. Powiedziała tak: „Szkoła zawsze była taka ciekawa, a ten rok jest po prostu straszny. Tak bym chciała, żeby już się skończył.”

    Odejście od oceniania byłoby prawdziwą reformą systemu edukacji. Jeśli nie byłoby bata w postaci ocen i sprawdzianów, trzeba by było za każdym razem zadawać sobie pytanie: Dlaczego uczniowie mają się tego uczyć?

  3. Wiesław Mariański

    Poznałem młodego człowieka, który najpierw chodził do szkoły klasycznej (w mojej prywatnej nomenklaturze „nijakiej”), a później został przepisany do Waldorfskiej. Jego mam powiedziała: ta szkoła dała mu bardzo wiele dobrego, zmieniła jego życie, wprowadziła na dobre tory.

    • Marzena Żylińska Post author

      Bo szkołą naprawdę jest bardzo, ale to bardzo ważna! Może dodać nam skrzydeł, albo może nam skrzydła podciąć. Dobry nauczyciel, to ktoś, kto pozwoli dziecku uwierzyć w siebie. Niezależnie od tego, jakie ma talenty.

  4. Joanna

    Mój syn chodzi do gimnazjum Waldorfskiego, nie ma podręczników, nie ma ocen 🙂 uczy sie przez doświadczanie, poznanie a później dochodzi teoria. Jak to jest, ze „tak od niechcenia” wchodzi mu wiedza, nauka do głowy? Przeszliśmy koszmar wkuwania na pamięć i rywalizacji ocen w podstawówce i jakże często mylącej, niesprawiedliwej opinii. Definicje, regułki zastępowaliśmy własnymi słowami, bardziej zrozumiałymi dla dziecka ale nie akceptowanymi przez nauczyciela.
    Pani Marzeno, dzięki Pani mogłam lepiej zrozumieć swoje dziecko i proces jaki w nim zachodził. Znalazłam dystans do wymagań i oczekiwań, zgodnie z twierdzeniem „Każdy wie dużo nikt wszystkiego”. Jeszcze raz dziękuję:)

    • Marzena Żylińska Post author

      Pani Joanno,

      gdy już poznamy taką „nieprzemocową” szkołę i widzimy, że dzieci / młodzi ludzie chcą się uczyć i nie trzeba ich do tego zmuszać, trudno nam uwierzyć, dlaczego fundujemy im coś takiego jak tradycyjna, transmisyjna szkoła z wszystkim, co do niej należy, np. z ciągłym ocenianiem, wymuszaniem pracy w tym samym tempie, itp. Po co to wszystko? Po co marnować czas na ocenianie, jeśli można go przeznaczyć na naukę? Po co stresować dzieci, po co je wciąż porównywać, po co niszczyć u wielu wiarę w siebie, a u większości zainteresowanie nauką?
      Dla tych, którzy wiedzą, że to jest nie tylko niepotrzebne, ale i szkodliwe, sprawa jest oczywista. Niestety wiele osób zna tylko taką szkołę i są przekonani, że dzieci do nauki trzeba zmuszać. Im bardziej je zmuszają, tym bardziej są przekonani, że to słuszna droga, bo dzieci chęci do nauki naprawdę mają coraz mniej. Tylko, że ów spadek motywacji, jest skutkiem zastosowanego podejścia do nauki.
      Tak więc to, co mówię, dla jednym jest oczywistością, a dla innych zupełną herezją. Strasznie to dziwne.
      Jeśli mogłam pomóc, to ogromnie się cieszę. Bo wszystko rozbija się o zrozumienie sytuacji dzieci. be z tego w najlepszej wierze wszystko możemy robić źle. I jako rodzice i jako nauczyciele. To wielka strata dla nas wszystkich, że szkoła nie rozwija empatii.

  5. Joanna

    Pani Marzeno, proszę pisać, „bywać” wszędzie (prasa, telewizja), niestety wracamy do pracy u podstaw, trzeba zmieniać sposób myślenia rodziców, ja wielokrotnie słyszę : Nie wiem jaki macie problem ze synem…. ale to nie mój syn ma problem tylko ja, mama która nie godzi się i nie ulega dyktaturze szkoły państwowej. Jeszcze mały przykład z wczoraj, ze szkoły państwowej kl.3 podstawówki: Na prośbę rodzica, żeby nie zadawać dużo prac na weekend dzieciom – Pani odpowiedziała, że nikt nie kazał Panu mieć dziecko (sic!) a zadania bez odwołania będą.
    Pani Marzeno, wiem że to kolokwialnie zabrzmi ale walczmy! I

    • Marzena Żylińska Post author

      Tak, przed nami jeszcze dużo pracy! Część osób stosujących w szkole takie przemocowe metody, robi tak, bo po prostu nie umieją inaczej. Potrafią nauczać i egzekwować wiedzę. Dlatego tak ważne jest poszerzanie repertuaru metodycznego nauczycieli.
      Niestety z doświadczenia wiem, że w konferencjach i różnych formach dokształcania biorą udział najbardziej otwarci i najlepiej wspierający uczniów nauczyciele. Ci, którzy uważają, że wszystko załatwią kary, nagrody i regulaminy …

Post comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

© 2015 Sofarider Inc. All rights reserved. WordPress theme by Dameer DJ.