Uwierzyć w siebie!

Poczucie sprawstwa a zmiany systemowe
Uczestniczyłam ostatnio w pewnej konferencji. W swoim wystąpieniu jak zwykle mówiłam o idei Budzącej się szkoły, promującej oddolne zmiany w edukacji. W czasie przerwy podeszła do mnie jedna z uczestniczek. Rozmowa, którą odbyłyśmy, powtórzyła pewien schemat. Jest on na tyle ciekawy, że chciałabym go przedstawić.
Uczestniczka konferencji: To bardzo ciekawe, co pani mówi. Piękna idea, świetne pomysły, zmiany są naprawdę bardzo potrzebne. Chciałoby się tak pracować, ale …
Ja: Ale … ?
Uk: Tego nie da się wprowadzić w obecnym systemie. To niemożliwe.
Ja: Ale my to wprowadzamy! W czasie mojego wykładu pokazywałam przecież zdjęcia, mówiłam o konkretnych szkołach.
Uk: No tak, widziałam. Może to się udaje w szkołach prywatnych.
Ja: Pokazywałam również przykłady z kilku typowych szkół publicznych.
Uk: No właśnie, z kilku.
Ja: Ale szkół, które zdecydowały się wejść na ścieżkę oddolnych zmian jest dużo więcej. Wiele szkół zaczęło się oddolnie zmieniać.
UK: Ale ile jest tych szkół? Pewnie kilkadziesiąt?
Ja: Ale my dopiero zaczęliśmy. Budząca się szkoła to nowa inicjatywa.
Uk: To wszystko za mało. Proszę pani, to się nie może udać, bo reforma systemu wymaga zmian systemowych. Dopóki nie będzie takich zmian, niczego nie zmienicie.
Ja: Ale my już zmieniamy. Przecież mówiłam o konkretnych przykładach, które już zostały wprowadzone i widzimy, że to działa. Patrzenie na system z perspektywy potrzeb dzieci i młodzieży naprawdę przynosi wiele dobrego. Sama jestem zdziwiona, bo nie przypuszczałam, że w ramach obecnego systemu można aż tyle zmienić.
Uk: Proszę pani, ja jestem dyrektorem szkoły i wiem, że w ramach obecnego systemu niczego nie można zmienić. Żeby coś zmienić – a to, przyznaję, jest niezmiernie potrzebne – potrzebne są zmiany systemowe. My sami w szkołach niczego nie zmienimy.
Ja: Więc pani nie wierzy w to, o czym mówiłam i co pokazywałam?
Uk: No to może się udało w jednej czy drugiej szkole. I to jest bardzo piękne. Ale żeby to wprowadzić do wszystkich szkół potrzebne są zmiany na górze. Bez nich niczego nie zmienimy. Nie ma takiej możliwości.
Ja: Żeby zmiany objęły od razu wszystkie szkoły, musiałyby być odgórnie narzucone, a my jesteśmy przekonani, że narzucanie nawet najlepszych rozwiązań jest nieskuteczne. Ludzie angażują się jedynie w to, w co wierzą i do czego są przekonani. Dlatego stawiamy na ruch oddolny i na stopniowe zachęcanie kolejnych szkół, by weszły na ścieżkę zmian i same zdecydowały, co i jak chcą zmieniać.
Uk: A ja pani powtarzam, że to jest utopia, tego nie da się zrobić. Ale zmiany są bardzo potrzebne …

Po tych słowach pożegnałam się z moją rozmówczynią, ale długo jeszcze myślałam, jak powinnam była zareagować na przedstawione argumenty. Zastanawiam się też, dlaczego na konferencje propagujące oddolne wprowadzanie innowacji i zachęcające do odejścia od kultury nauczania i wprowadzanie kultury uczenia się, przyjeżdżają osoby, które są przekonane, że tego w obecnym modelu zmienić się nie da. Skąd u osób tak bardzo niezadowolonych z obecnego sytemu bierze się brak wiary w to, że same mogą coś zmienić. Dlaczego są przekonane, że nic nie zależy od szkolnych społeczności; ani od dyrektora, ani od nauczycieli , ani od rodziców.
Myślę, że taka postawa ma związek z brakiem poczucia sprawstwa. Bez niego ludzie nie wierzą, że sami mogą coś zmienić, że coś od nich zależy. Rozwijanie poczucia sprawstwa i wiary w siebie to jeden z najważniejszych celów Budzącej się szkoły. Jeśli dzieci od najmłodszych lat przyzwyczajane są do wykonywania cudzych poleceń, jeśli nie mają przestrzeni wolności i nie dostają zadań, które pokazują im, że mają na coś realny wpływ, to poczucia sprawstwa się u nich nie rozwijają. Taka postawa wiąże się również z tym, że człowiek w podobny sposób patrzy na swoje życie. Dlatego tak ważne jest, by młodzi ludzie wynieśli ze szkół przekonanie, że są kowalami własnego losu i by uczyli się przejmować odpowiedzialność nie tylko za własne życie, ale również za najbliższe otoczenie i za własny kraj. Od tej wiary i od zebranych w dzieciństwie i młodości doświadczeń zależy, czy człowiek będzie tkwił w sytuacjach, które uznaje za złe, czy będzie próbował coś zmieniać. Zmiana jest trudna, ale jeszcze trudniejsze jest tkwienie w czymś, co czyni nas nieszczęśliwymi.
Na szczęście w konferencjach bierze udział bardzo wielu nauczycieli gotowych do działania i wierzących w siłę szkolnych Społeczności. Na warsztatach organizowanych przez Budzącą się szkołę często prosimy uczestników, by zastanowili się, co sami mogą zmienić w swoim miejscu pracy. Często pojawiają się wspaniałe pomysły. Te pomysły są bardzo ważne, ale jeszcze ważniejsze jest obudzenie w nauczycielach i rodzicach przekonania, że ich szkoła może wyglądać i funkcjonować tak, jak oni by sobie tego życzyli. Nikt nie zna lepiej potrzeb dzieci z konkretnej placówki, niż związane z nią osoby.
Ponieważ bez poczucia sprawstwa trudno jest cokolwiek zmienić, wciąż szukamy pomysłów na lekcje, zajęcia i projekty, które tę kompetencję rozwiną.
Napiszcie proszę, jakie macie pomysły na rozwijanie poczucia sprawstwa i na budowanie u młodszych i starszych uczniów wiary we własne możliwości.
Ponieważ regularnie odbywam podobne do opisanej powyżej rozmowy, chciałabym zapytać, jak powinnam Waszym zdaniem odpowiadać na argument: „Obecnie jest w szkołach naprawdę źle, ale sami niczego nie zmienimy. Potrzebne są zmiany systemowe.”

Za wszystkie pomysły, sugestie i rady serdecznie dziękuję 

Comments ( 8 )
  1. Czytając tę rozmowę widzę ucznia nad którym pochyla się nauczyciel i pyta czemu mu tak słabo idzie. On mówi, że on już taki jest, a dodatkowo matura jest źle skonstruowana, nacisk na testowanie zbyt duży. Nauczyciel na to, żeby spojrzał na Zosię, tej to idzie, czasem potrzebuje wsparcia, ale generalnie można. Uczeń na to, że Zocha generalnie mądra jest i świetnie jej ze wszystkiego idzie, a jemu to tak na 3 wystarczy. No to nauczyciel pokazuje na Kajtka – zobacz Kajtkowi też kiedyś słabo szło, ale teraz wymiata. I tak dalej i tak dalej.

    • Marzena Żylińska Post author

      Dokładnie tak! Są ludzie, dla których niedoskonałość tego świata, szkoły czy firmy jest dobrą wymówką. To właśnie ludzie bez poczucia sprawstwa. gdyby wszystko było idealnie, to on by już wiedzieli, jak dobrze uczyć. Ale system szkolny nie jest idealny, więc czują zwolnieni. Do głowy im nie przyjdzie, że to, jaki jest świat, zależy również od nich. I tak czekają na zmiany systemowe lub inne … Można tak czekać do śmierci, ale można też brać sprawy w swoje ręce. W Budzącej się szkole zachęcamy wszystkich do aktywności. Nie czekajcie na Godota, poczujcie się w swoich szkołach gospodarzami. Ale poczucie sprawstwa trzeba wyrabiać już w dzieciach, a tradycyjna szkoła uczy raczej bierności i podporządkowania. Dlatego to takie trudne!

  2. Alicja

    Dzień dobry! Inicjatywa „Budząca się szkoła” robi dużo dobrego dla polskich uczniów. Mnie osobiście inspirują filmy pokazujące przebieg zajęć w szkołach będących alternatywą dla nauczania pojmowanego w paradygmacie funkcjonalistyczno-behawiorystycznym. Może właśnie dzielenie się filmami jest sposobem, na pokazanie, że inna edukacja jest możliwa i przynosi lepsze efekty? 🙂 Inną kwestią jest, że nic tak nie zmienia człowieka i jego postrzegania świata, jak osobiste doświadczanie. Obecnie bardzo mocno interesuję się pedagogiką Montessori. Nie zaangażowałabym się w to tak mocno, gdyby nie kilkumiesięczne przebywanie z dziewczynką, którą rodzice wychowują w duchu montessoriańskim oraz właśnie rozmowy z jej mądrymi rodzicami. Nie wiem jeszcze zbyt wiele o tej metodzie, ale optymizm jaki bije od nauczycieli i rodziców w grupie na facebooku, zrzeszającej osoby związane z pedagogiką M.M. i te, które chcą ją poznać, sprawiają, że nie mogę się doczekać wakacji, kiedy to będę w ramach wolontariatu poznawać pracę przedszkola prowadzonego tą metodą. Wydaje mi się że trzeba dużo pisać o tych alternatywnych szkołach, które są w projekcie”BSS”. Dobrym pomysłem mogłaby się okazać baza materiałów, przydatnych do prowadzenia zajęć na określony temat. Na przykład karty pracy, których używają nauczyciele w szkołach „BSS”? 😉 Materiały te można by udostępniać w grupie na facebooku. Z pewnością nauczyciele zwykłych szkół, by z nich z chęcią skorzystali, a Nauczyciele ze szkół BSS mogli by również udostępniać na youtubie filmy z fragmentami zajęć z dziećmi, na których te materiały wykorzystali. Nauczyciele z innych szkół mogli się nimi zainspirować i wykorzystać na swoich zajęciach i jeśli nauczycielowi spodobało by się prowadzenie zajęć w taki sposób, z pewnością sam by później konstruował swoje materiały i udostępniał je innym. W montessoriańskiej na facebooku, o której wspomniałam wcześniej nauczyciele i rodzice dzielą się ze sobą uwagami, spostrzeżeniami, pytaniami i pomysłami. Co Pani o tym sądzi? 😉
    Co do Pani Dyrektor uczestniczącej w konferencji – rozmawiałam z kilkoma nauczycielami szkoły podstawowej, w której odbywałam praktyki pedagogiczne. Z rozmów tych wynika, że nauczyciele wyrażają wielką chęć prowadzenia zajęć w inny sposób (bądź co bądź przychylnie patrzyli na prowadzone przeze mnie zajęcia, gdzie starałam się zaangażować uczniów w większym stopniu i nieraz się to bardzo udawało), ale to właśnie postawa dyrektora ich demotywuje. Przekonałam się, że to prawda, gdy byłam na rozmowie w sprawie odbycia praktyk. Pani dyrektor zapytała mnie co bym chciała robić, opowiedziałam jej o różnych metodach aktywizujących uczniów. Usłyszałam jedynie: „Co oni wam do tych łbów wkładają na studiach? (sic!)”.
    p.s. Pozdrawiam, i życzę wszystkiego dobrego!

    • Marzena Żylińska Post author

      Pani Alicjo,

      oczywiście będziemy upowszechniać filmy z naszych szkół. W zeszłym tygodniu nagrywaliśmy filmy w Łodzi i Warszawie. Teraz trzeba popracować nad tym materiałem. To jest droga, którą chcemy przekonywać tych nieprzekonanych. Pracujemy też nad materiałami do Edukatorium (uczniowie uczą się sami, a nauczyciel nie przekazuje im informacji). Gdy materiały będą już gotowe, udostępnimy je przez naszą stronę. na początku października pokażemy je też na konferencji w Łodzi. Nauczyciele, którzy teraz nad nimi pracują, poprowadzą warsztaty. To nasz cel, żeby upowszechniać narzędzia nowoczesnej edukacji.

      Ostatnie zdanie, które usłyszała Pani od dyrektora szkoły ( „Co oni wam do tych łbów wkładają na studiach?) jest po prostu porażające. Sama znam wiele świetnych dyrektorów, którzy robią wszystko, by zachęcić nauczycieli do odchodzenia od szkoły transmisyjnej i stosowania metod aktywizujących, ale znam też takich, którzy wszelkie rodzaje pracy projektowej traktują jak fanaberię. Ale trzeba robić swoje i zmieniać to, na co każdy z nas ma wpływ. Nie ma drogi na skróty. Aby się nauczyć, mózg musi wykonać odpowiednią pracę. Dlatego potrzebujemy nowej metodyki, która będzie skoncentrowana na uczniach.

  3. Katarzyna

    Zaczełam od tego, że zawsze uczniowie szkół specjalnych byli uczestnikami konkursów plastycznych dla uczniów szkół masowych. Działo się na poziomie wojewódzkim dla nich mało. Nie uczestniczyli w wydarzenich ogólnopolskich. No i przegrywali oczywiscie z kretesem z masówkami. Atrakcyjne nagrody, przepadały. Zatem – zostalismy sami organizatorami konkursów plastycznych. Wygrywamy – bo wspólnie organizujemy cudowne przedsiewzięcia.

    • Marzena Żylińska Post author

      Pani Katarzyno,

      to bardzo dobry pomysł, bo właśnie dzieciom i młodym ludziom z trudnościami poczucie sukcesu jest najbardziej potrzebne. Ci najlepsi i tak będą mieli wiele okazji do tego, by się dowiedzieć, że są w czymś dobrzy. Jako rodzice i nauczyciele musimy zadbać o to, by smak sukcesu poczuły też dzieci z problemami. Bo przecież oprócz deficytów mają też swoje mocne strony.

  4. Maciej

    Pani Marzeno, ja bym nie negował tej „niewierzącej” postawy. W wielu przypadkach jest zasadna. To jak wygląda szkoła i jaka jest w niej atmosfera tylko w części zależy od dyrektora. Są jeszcze nauczyciele – nie zawsze chętni zmianom, uczniowie i rodzice. Dużo uczestników – sprawstwo jest rozproszone stąd poczucie niemocy. Może odpowiedzią byłoby – to niech Pani nie próbuje zmienić całej waszej szkoły. Może jest jakiś obszar który może zmienić Pani samodzielnie – np. pogrupować lekcje w bloki, rozpoczynać lekcje o 830 a nie o 745 itd, itp. Oczywiście każde takie argumenty można zbijać że rodzice, gmina, uczniowie. Nie można zbić jednego: może niech Pani dyrektor rozmawia codziennie z jednym uczniem ze swojej szkoły. Tylko tyle i aż tyle 🙂 ps. uważam że dyrektor jest najbardziej ważącym czynnikiem stanowiącym o jakości szkoły – warto więc w nich inwestować.

    • Marzena Żylińska Post author

      Panie Macieju,

      ma Pan rację, dyrektor to najważniejsze ogniwo zmiany. Bez dyrektorów szkół zmienić się nie da. Na spotkaniach Bss często słyszymy nauczycieli chętnych do zmian i mówiących: „Nasza pani dyrektor jest zamknięta na zmiany. Możemy coś zmienić w naszych klasach, ale na poziomie szkoły dyrekcja zablokuje wszelkie innowacje.” Potem przychodzą dyrektorzy i pytają, co zrobić, by poruszyć niechętne zmianom grono pedagogiczne. Za chwilę pojawiają się rodzice, którzy marzą o szkole nastawionej na potrzeby uczniów i mówią, że w szkole ich dzieci wszystko kręci się wokół testów. I znów rozmawiamy z nauczycielami, którzy opowiadają, że rodzice wszelkie formy pracy projektowej określają mianem „zabawy” i pytają, kiedy ich dzieci będą się przygotowywać do testów.
      „Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.” A w szkole mamy więcej niż dwie strony. Żeby przyjść od kultury nauczania do kultury uczenia się, trzeba rozumieć, dlaczego tradycyjny system edukacji tak źle wpływa na motywację. Jednym słowem trzeba rozumieć związek przyczynowo-skutkowy między tym, jak działają szkoły i tym, jak chętnie i jak efektywnie uczą się uczniowie.
      Pozdrawiam ciepło,

Reply to Marzena Żylińska CANCEL?

Your email address will not be published. Required fields are marked *

© 2015 Sofarider Inc. All rights reserved. WordPress theme by Dameer DJ.